Krzysztof Abramiuk
Tytuł tego tekstu zwiastuje zawiły i skomplikowany wywód filozoficzny, ale nie bójmy się i przenieśmy się w czasie. Niemal 20 lat temu zespół Myslovitz w swojej piosence “Mieć czy być”[1]Myslovitz, Mieć czy Być, z albumu Happines is easy, tekst: J. Kuderski, W. Kuderski, P. Myszor, W. Powaga, A. Rojek muzyka: j.w zadał pytanie, nad którym zastanawiam się i ja: czy Erich Fromm wiedział jak żyć? Zdanie muzyków w tej kwestii nie pojawia się w dalszych słowach piosenki, ale pytanie pozostaje inspirujące. Mówimy wszak o jednym z najbardziej znanych psychologów XX wieku, który rozważania o wolności uczynił tematem jednej ze swoich książek. Temat wolności zaś nam jako organizacji jest bliski i każda próba przyjrzenia się i poskrobania po pojęciach i ich znaczeniach jest ciekawa. Zatem skrobmy i zacznijmy od tego, że być może Fromm nie wiedział jak żyć i nie dawał, jak postaram się uzasadnić sensownej odpowiedzi na to pytanie, ale z pewnością wiedział jak NIE żyć, i jak Człowiek, którego bacznym obserwatorem z pewnością był, żyć nie powinien.
Punktem wyjścia rozważań Fromma były doświadczenia totalitaryzmów XX wieku, w szczególności hitleryzmu. U podstaw swoich rozważań postawił on pytanie: co spowodowało, że ludzie w nazistowskich Niemczech wynieśli Hitlera do władzy i dali się oczarować jego rządom? Pytanie to, choć zasadne, nie jest tak ciekawe i poruszające, jak tezy, które sformułował w odpowiedzi na to pytanie. Choć samemu dziełu “Ucieczka od wolności” raczej, delikatnie rzecz biorąc, trudno zarzucić przesadną ścisłość wywodu, to wiele fragmentów nawet dziś jest głęboko niepokojących i przejmujących. Przypominają się gdy patrzymy na napaść Rosji na Ukrainę, przyglądamy się spadkowi wartości prawdy i dowiadujemy się o kolejnych kryzysach społecznych. Patrząc na spotęgowanie niektórych zjawisk, które autor opisał ponad 80 lat temu, to można powiedzieć parafrazując Wyspiańskiego: “gdyby Fromm żył, to by pił.”
Autor zbudował swoje dzieło wokół idei, że postępujący indywidualizm, w warunkach nowoczesnego społeczeństwa XX wieku, po szeregu różnych przemian społecznych przebiegających na styku religii, ekonomii i psychologii spowodował, że człowiek zatracił poczucie stabilności, równowagi i sensu swojego życia. Co więcej, zaczął się coraz bardziej izolować od innych ludzi. Wszystko to sprawiło, że jednym z głęboko nieraz skrywanych, choć obecnych uczuć jest poczucie bezsilności, bezradności i przerażenia światem, często odbieranym jako wrogi.
W tym krótkim tekście nie chcę się skupiać dokładnie na tym, jak Fromm buduje swój wywód, jakie przywołuje argumenty i jakie kreśli postawy wobec uczucia izolacji i cierpienia. W tej kwestii niech się wypowie sam autor, dlatego odsyłam po prostu do “Ucieczki od wolności”. Dalece ciekawsza jest próba spojrzenia na współczesny świat okularami Fromma i odpowiedzenia sobie na pewne pytanie. Mianowicie: czy remedium na izolację i bezradność, które dość ogólnie zarysował Fromm, ma szansę na realizację i jakie zawiera w sobie pułapki. Już te 80 lat temu autor bowiem przewidział chaos np. komunikacyjny (choć traktowanie śmiertelnie poważnie radia i telewizji w tym kontekście z naszej obecnej perspektywy wydaje się super zabawne). Mówił także o umieraniu hierarchii prawdy i faktów czy automatyzacji jednostki, bez szans na coś, co Fromm nazywa autentycznym byciem samym sobą.
Za podstawę społecznej egzystencji człowieka Fromm uważa pracę jaką człowiek wykonuje. Skoro jest to miejsce, w którym statystycznie człowiek spędza co najmniej te osiem godzin dziennie, to choćby czysto praktycznie jest to ważne miejsce[2]https://kadry.infor.pl/kadry/indywidualne_prawo_pracy/czas_pracy/5361139,Ile-pracuja-Polacy.html. Autor wraca do stworzonej przez Marksa idei alienacji pracy, czyli oddzielenia wykonawcy danego przedmiotu czy działania od rzeczywistego przeznaczenia tej rzeczy, od środowiska, w którym pracuje oraz odebranie mu rzeczywistej własnej inicjatywy i wpływu na pracę. W sytuacji w której pracuje się w ramach większego organizmu, jest się przysłowiowym “trybikiem w machine”, której głównym zadaniem jest generować przychód dla firmy nie ma szczególnie miejsca na kreatywność i twórczą działalność w zgodzie ze światem, której Fromm był rzecznikiem.
Być może zatem to w realizacji samych siebie poza pracą moglibyśmy szukać zgodności z samymi sobą, ze swoimi wartościami? Tutaj Fromm też nie bardzo widzi wyjście, głównie dlatego, że dla świętego spokoju niejako większość ludzi konformistycznie spełnia oczekiwania, jakie mają w stosunku do nich rodzina, znajomi, bliscy i realia społeczno gospodarcze. Nie jest przecież tak, że jest to droga łatwa, wręcz przeciwnie – jednym z najtrudniejszych zadań w życiu jest odkrycie czego tak naprawdę się chce i konsekwentne realizowanie planu. Ludzie od dzieciństwa zresztą uczą się np. nie okazywać gniewu, tego, że nie można nie lubić kogoś bez powodu itp. I tak, zdaniem autora “Ucieczki od wolności” powstaje złudzenie indywidualności, w którym z jednej strony mamy być indywidualistami, bo będziemy nosić drogie ubrania znanej marki (które zresztą noszą miliony ludzi na Ziemi, choć reklama o tym szczególnie nie wspomina), a z drugiej strony mamy zachowywać się zgodnie z określonymi kanonami, wyglądać w określony sposób, propagowany np. w social mediach, a czasem często boleśnie weryfikowany przez otoczenie szkolne czy ogólnie społeczne.
Być może nie byłoby tych wszystkich negatywnych zjawisk, zdaje się mówić Fromm, gdyby jednostka nie była wyizolowana i nie miała poczucia bezsilności, przynajmniej w niektórych sytuacjach. Rozwój świata, rozwój techniki, coraz większa złożoność zjawisk, narzędzi, sytuacji, które nas na co dzień dotykają nie poprawia stanu rzeczy.
Wszystkie rozwiązania, które Fromm proponuje sprowadzają się w sumie do tego, by maksymalnie umożliwić jednostce realizowanie siebie i “afirmację ja” (ale naprawdę, a nie w postaci pustej skorupy, którą zdaniem autora jest współcześnie indywidualizm). Ma to doprowadzić do tego, że poszczególni ludzie przestaną, po pierwsze, być bezsilni i wyizolowani od innych ludzi. Po drugie zaś, że zaczną dochodzić do prawdziwych postaw, które chcieliby przyjąć na drodze autentycznego przeżycia i własnego procesu myślowego. Miałoby to być przeciwieństwem automatycznego powielania proponowanych im wzorców i racjonalizowania swoich wyborów.
Powstaje pytanie jednak jak by to miało wyglądać w praktyce? Pojawia się kwestia tego, że sam proces socjalizacji i uczenia się życia w społeczeństwie polega na tym, by niejako przejmować czy uczyć się zachowań, które są społecznie przydatne/akceptowalne od innych, bardziej doświadczonych jednostek. Można je potem weryfikować i kwestionować, ale to następuje dopiero w tym momencie, gdy jednostka jest już na tyle świadoma i samodzielna, że może sobie na to pozwolić. Co więcej, liczne zasady, na których opiera się działanie naszej psychiki manipulują nami i sprawiają, że podejmowanie własnych, przemyślanych decyzji jest trudne, a spontaniczność często idzie za tym, co podpowiada nam mózg – mowa tu np. o efekcie aureoli czy o wstępnym osądzaniu ludzi na podstawie wyrazu twarzy. A wyraz ten może wynikać z przypadkowej sytuacji.
Na koniec jeszcze warto wspomnieć, że autor zostawia sobie średnio zgrabną furtkę na usprawiedliwienie zakłóceń w swojej idyllicznej wizji. Pisze, że tylko jednostki chore i nienormalne mogą stanowić zagrożenie w tym nowym społeczeństwie powszechnej szczęśliwości[3]E. Fromm, Ucieczka od wolności, str. 254, vis-a-vis etiuda, Kraków 2022, tłum: Olga i Andrzej Ziemilscy. Problem tylko w tym, że chwilę wcześniej czytaliśmy, że “jeśli wolność ludzka utrwali się jako wolność do, jeśli człowiek będzie mógł realizować swoje ja całkowicie i bezkompromisowo, wówczas zniknie fundamentalna przyczyna jego aspołecznych popędów”[4]J.W. Co miałoby jednak oznaczać pojęcie normalności w wizji, w której normalność to w sumie cokolwiek, co pozwala jednostce afirmować swoje ja, “ekspandować” i rozwijać. I co by miała oznaczać choroba, skoro w tej wizji chyba znacznie ograniczyliśmy czynniki, które miałyby sprzyjać chorobom psychicznym, a choroba fizyczna sama w sobie nie jest zazwyczaj zagrożeniem dla nikogo poza osobą nią dotkniętą, może poza chorobami zakaźnymi – to jej konsekwencje psychiczne mogą być groźne.
Powyższy tekst jest wprawdzie bardzo daleki od wyczerpującej analizy tematu, jednak wydaje się, że daje pewien obraz tego gdzie można szukać problemów we frommowskiej wizji naprawy świata. Sama diagnoza kondycji społecznej, choć momentami naiwna i będąca dużym uogólnieniem, wskazuje kierunek dociekań, który może prowadzić do ciekawych wniosków.
References
↑1 | Myslovitz, Mieć czy Być, z albumu Happines is easy, tekst: J. Kuderski, W. Kuderski, P. Myszor, W. Powaga, A. Rojek muzyka: j.w |
---|---|
↑2 | https://kadry.infor.pl/kadry/indywidualne_prawo_pracy/czas_pracy/5361139,Ile-pracuja-Polacy.html |
↑3 | E. Fromm, Ucieczka od wolności, str. 254, vis-a-vis etiuda, Kraków 2022, tłum: Olga i Andrzej Ziemilscy |
↑4 | J.W |