Krzysztof Abramiuk
Dobro, prawda, piękno – te trzy słowa można znaleźć w statucie naszej Fundacji. Każdy z czytelników ma zapewne jakieś własne odczucia dotyczące tego, czym dla niego samego jest każde z tych słów. Często używamy ich bardzo luźno, np. ten człowiek to chodzące dobro (czy dobroć); „ten facet mówi samą prawdę”; Znaczenie, które chcielibyśmy nadać tym trzem słowom jest trochę ogólniejsze – mówi o trzech punktach odniesienia, które w naszej opinii mogłyby stanowić podstawę patrzenia na rzeczywistość. Pochylę się tutaj nad każdym z tych słów i postaram się przybliżyć genezę tych trzech pojęć, które nie bez przyczyny występują w trójkę a ich korzeni można szukać ponad dwa tysiące lat temu w pięknym, słonecznym kraju na południu Europy – Grecji.
Na Dobro, które znajduje się na samym początku tej triady spojrzałbym z dwóch perspektyw. Pierwszą z nich będzie perspektywa etyczna, czyli taka, w której w centrum uwagi stają relacje między ludźmi lub między zbiorowościami. W naszym statucie podkreślamy harmonijne współistnienie ludzi w ramach społeczeństwa w kontekście Natury. W odróżnieniu od ściśle filozoficznego znaczenia tego pojęcia, tutaj mamy na myśli raczej branie pod uwagę dobra innych przy kalkulowaniu postępowania, które ma przynieść dobro dla nas samych, oraz postawy altruistyczne, które uznajemy za godne pochwały, choć „nieobowiązkowe”, ze względu na wysoko postawioną poprzeczkę. Kwestia wysoko postawionej poprzeczki jest oczywiście bardzo umowna, bo to co dla jednym będzie działaniem oczywistym (powiedzmy, ratowanie ludzi z płonącego domu) dla innych będzie aktem heroizmu. Chcemy otworzyć w ten sposób dyskusję nad kształtem relacji międzyludzkich i nad tym jak możemy osiągnąć kompromis między dążeniem do maksymalizacji swojego dobra a dobrem innych ludzi/grup ludzi mieszkających obok nas, w tym samym kraju i w Europie.
Pojawia się również wątek dbania o dobro wspólnoty w kontekście Natury. W dzień, w który zaczynam pisać ten tekst, czyli 11 listopada, jest to chyba szczególnie ważne. Wychodzimy z założenia, że jeżeli żyjemy wszyscy w jednym miejscu, to w zasadzie naszym niepisanym obowiązkiem powinno być interesowanie się i tym co się dzieje w kraju, i tym co się dzieje na świecie, by wiedzieć co można wziąć z tego świata dla siebie i uruchomić u nas. Powinniśmy mieć chęć i odwagę zabierać głos i brać odpowiedzialność. Jest to oczywiście duże wyzwanie, wymagające czasu, uwagi i poświęcenia zasobów umysłowych, ale stanowi jedyny środek do tego, by coraz lepiej mościć się w coraz bardziej skomplikowanym świecie. W długiej perspektywie być może jest też jedynym lekarstwem na tych, którzy w tych warunkach chcą wykorzystać sytuację, wyciągają rękę do zagubionych i oferując proste rozwiązania mówią: „chodź ze mną, buduj wielki, chwalebny projekt. Doceniam cię, jesteś wspaniały, tylko ci źli tego nie widzą. Ja ci ich wskażę i powiem co z nimi zrobić”.
Drugim pojęciem, które chciałbym rozszerzyć jest Prawda. Klasyczna definicja prawdy (Arystotelejska zresztą) mówi o tym, że prawda to zgodność, najogólniej mówiąc, jakiegoś stanu rzeczy z osądem dotyczącym tego stanu rzeczy. Nie jest to więc jakaś interpretacja, „moja prawda” czy „twoja prawda”. Jest to zatem stan obiektywny, o czym, mam wrażenie obecnie bardzo łatwo zapomnieć. Oczywiście, każdy z nas po swojemu interpretuje świat i nadaje mu koloryt, i nie ma w tym nic złego. Należy jednak dwa razy się zastanowić, zanim zażądamy by świat uznał naszą interpretację za coś, co jest powszechnie obowiązujące i powinno być np. prawem. W imię wspomnianych wyżej prostych rozwiązań zapominamy, że świat nie jest czarno-biały, a forsowanie tylko i wyłącznie swojego interesu w dłuższej perspektywie może mieć niedobre konsekwencje. Dzieje się tak, bo po drugiej stronie powstaje żądza zrobienia tego samego i mniej lub bardziej dotkliwej zemsty za wykluczenie. Pytanie zatem jak odróżnić naszą opinię od czegoś, co mogłoby powszechnie obowiązywać. Powinniśmy to umieć racjonalnie uzasadnić, a nie tylko odwoływać się do emocji i etykiet „dobry” lub „zły”. Po to powstała metoda naukowa, logika i dedukcja, by dać nam do ręki narzędzia do radzenia sobie z podobnymi problemami.
Na koniec zaś zostawiłem to, co najsłodsze i chyba najbardziej subiektywne. Mowa oczywiście o Pięknie. To w jaki sposób zawarliśmy i opisaliśmy w naszym statucie Piękno sugeruje, że przeżywanie go jest w zasadzie niezbędne do pełnego przeżywania życia. Zachwyt nad czymś, radość, entuzjazm a czasem nawet oniemienie w obliczu czegoś zachwycającego są odczuciami , które potrafią wyrwać nas z codziennej bieganiny i sprawić, że na chwilę czujemy się na świecie trochę lepiej. Zdumiewające jest zresztą w jak wielu różnych sytuacjach czy obiektach ludzie zwykli upatrywać piękna. Jedną z mniej estetycznych, wydawałoby się rzeczy, są prawa przyrody i opisujące je teorie i równania fizyczne. Często jednym tchem znawcy tematu wymieniają tutaj też słowo „prostota”. Przez kontrast niesłychanie złożonego świata i zasady wiążącej trzy zmienne na krzyż, która opisuje jakiś jego aspekt, zyskujemy zdumiewający i (niektórych) zachwycający paradoks. Na co dzień jednak raczej zachwycają nas inne piękne rzeczy: muzyka, sztuka, piękno ludzi czy też zjawiskowe krajobrazy. Bez wątpienia bez możliwości odczuwania tych uczuć utracilibyśmy swój, zdaje się specyficznie ludzki przywilej.
Wspomniałem na początku, że korzeni Triady należy szukać w starożytnej Grecji. Stamtąd, a konkretnie z Aten, pochodzi jeden z najistotniejszych autorów w historii filozofii. Mowa oczywiście o Platonie. Jest on autorem tzw. teorii idei (lub form) – dużo później pojawił się nawet taki myśliciel, który powiedział, że cała historia myśli europejskiej to w zasadzie przypisy do Platona. Platońskie rozumienie Prawdy, Dobra i Piękna było zupełnie inne niż to, z jakim jesteśmy zaznajomieni współcześnie. W jego rozumieniu stanowiły one najważniejszy element tzw. świata idei, czyli doskonałego, wiecznego i stanowiącego wzór naszego fizycznego świata w tym sensie, że zjawiska i przedmioty naszego świata w jakimś sensie „uczestniczą” w świecie idei a każda idea stanowi nijako ekstrakt, istotę, np. dobra, piękna czy sprawiedliwości.
Bez wątpienia jednak jest tak, że nie jesteśmy w stanie uczciwie wskazać czegoś, jakiejś rzeczy czy jakiegokolwiek człowieka, który byłby dobry czy piękny, i jednocześnie w nim zawierałoby się wszystko co piękne i dobre na całym świecie, dla każdego, kto mógłby chcieć podobny sąd wygłosić. Siłą rzeczy więc mamy tu do czynienia z czymś abstrakcyjnym, ułamkiem czegoś większego. Co więcej, świat idei jest pozazmysłową przyczyną świata zmysłowego, która jest możliwa do poznania tylko i wyłącznie pojęciowo, intelektualnie, a same idee są istotami rzeczy, tym, co sprawia, że dana rzecz nią właśnie jest. To, że świat idei można poznać tylko w taki właśnie sposób pociąga za sobą niezawodność i prawdziwość poznania – Platon uważał, że świat idei, jako jedyny istniejący w pełni i poznawalny pojęciowo jest domeną prawdziwej, niezawodnej „wiedzy”. Dzięki dociekaniom niezmąconym poznaniem zmysłowym jesteśmy w stanie odkrywać naturę i powiązania między ideami.
Być może uważnemu czytelnikowi nasunie się w tym miejscu skojarzenie z bytami matematycznymi – skądinąd wiadomo, że relacje między bytami matematycznymi takimi jak liczby wydają się niezmienne i prawdziwe w każdych okolicznościach. Niemniej jednak wg naszego myśliciela byty matematyczne były poznawalne tylko rozumowo, ale „było ich wiele jednego rodzaju”. A to zaś skreślało je z listy idei. Idee bowiem są pojedyncze i niepowtarzalne. Świat zmysłowy, przez swoją zmienność, ciągłe stawanie się i zanikanie nie mógł być przedmiotem niezawodnej wiedzy – to co można o nim powiedzieć, ma raczej charakter mniej lub bardziej prawdopodobnego mniemania.
Na samo koniec wróćmy jeszcze do idei Dobra. Ściśle historyczne filozoficzne znaczenie tego pojęcia wykracza dużo dalej poza proste, potoczne rozumienie, które umieściliśmy w Statucie fundacji. Jest mu dużo bliżej do jakiegoś rodzaju pra-przyczyny i pra-sensu tego co istnieje, zarówno w pełni (idei) jak i cząstkowo (rzeczy bytujące w świcie zmysłowym). Każda idea niższego rzędu zyskuje od idei Dobra to, że jest na swój sposób pożyteczna i wartościowa i co więcej – to idea dobra rodzi prawdę i rozum [1]G.Reale, Historia Filozofii Strożytnej, T.2, Wydwanictwo KUL, Lublin 2008, przeł. Edward Iwo Zieliński; Platon, Państwo, PWN, przeł. Władysław Witwicki, Warszawa 2010. Skoro więc Dobro rodzi rozum i rozumną strukturę rzeczywistości (przynajmniej tej pojmowalnej rozumem), w której każdy element ma właściwą dla siebie wartość i sens, to jest to chyba jest nie najgorszą perspektywą wiedzieć, że gdzieś istnieje wzór, do którego moglibyśmy się odnosić. Z założenia nie możemy dojść w świecie fizycznym do całkowitego odwzorowania świata idei, bo budują go zupełnie inaczej uwarunkowane twory, ale może może warto przynajmniej próbować.
References
↑1 | G.Reale, Historia Filozofii Strożytnej, T.2, Wydwanictwo KUL, Lublin 2008, przeł. Edward Iwo Zieliński; Platon, Państwo, PWN, przeł. Władysław Witwicki, Warszawa 2010 |
---|